Pod tym "☕" są ukryte soundtracki, i wydaje mi się, że z nimi będzie się lepiej czytać :)
Siedziałem w aucie pod szkołą artystyczną,
czekając na mojego młodszego brata Jongina. Chłopak cały tydzień chodził
naburmuszony, obrażając się na cały świat tylko dlatego, że nasza mama w końcu
wzięła się za tego debila i podjęła wszelkich starań, aby zaczął się uczyć.
Kai był w drugiej klasie liceum i powinien
się opamiętać, bo samymi imprezami niestety się nie żyje.
Oczywiście nie obeszło się bez fali
protestów, bo jak? Kim Jongina miało nie być na domówce przyjaciela? Bzdura.
Był nieugięty, ale była dla niego jedna rzecz ważniejsza niż imprezowanie,
"przyjaciele" i wszystko inne. Taniec. Mama postawiła mu proste
ultimatum, albo poprawi swoje oceny i przestanie olewać szkołę, albo nie będzie
opłacać mu zajęć tanecznych.
Od tamtej pory wyniki Kai'a szły w górę, a ja
zostałem zmuszony zostać jego osobistym szoferem, aby mama miała pewność, że po
treningach nie zachce mu się odwiedzić jakiegoś klubu. Męczyło mnie to ciągłe
odstawianie go do domu, ale powiedzmy, że mogłem się poświęcić, dla dobra tego
dzieciaka.
Drzwi energicznie się otworzyły, po czym
chłopak bez powodu nimi trzasnął. - Spokojnie Sehun, hormony mu buzują, co za
denerwujące stworzenie. - Nawet na niego nie patrząc ruszyłem w stronę naszego
domu.
W aucie panowała cisza i mimo coraz dłuższych
dni na dworze już się ściemniało. Trochę się zdziwiłem, że mój brat ani razu
się nie odezwał, chociażby po to, aby ponarzekać na cały świat, a co
dziwniejsze, do moich uszu dochodziły mocne dźwięki ciężkiego metalu, co
kompletnie nie pasowało do Jongina. W każdym razie i to postanowiłem
zignorować.
Kiedy pojechaliśmy pod dom, chciałem żeby
wysiadł, w końcu to, że on tu mieszkał, nie znaczy, że ja też. Miałem
dwadzieścia jeden lat, co chyba upoważniało mnie od wyrwania się z rodzinnego
gniazdka i samodzielnego życia.
- Wyłaź młody. - Jasne, mogę sobie mówić,
zostałem kompletnie olany, bo przecież dalej trzymał te swoje kabelki w uszach.
- Wyszedłem, po czym otworzyłem mu drzwi i
prawie zadławiłem się śliną, bo z tego co pamiętałem, Kai zawsze nosił jakieś
adidasy lub coś do tego podobne, ale na pewno nie glany.
Chłopak miał kaptur, ale i tak zauważyłem, że
jest o wiele drobniejszy niż Kai. Zrobiło mi się całkowicie gorąco, bo osoba,
którą przywiozłem pod dom na pewno nie była Jonginem.
Wypuściłem powietrze z płuc, kiedy zauważyłem
twarz chłopaka z przymkniętymi oczami. Był piękny, miał rozburzone włosy, mocno
rozjaśnione w odcieniu szarości. Pełne drobne usta, na których w prawym kąciku
widać było ślad zaschniętej krwi.
Delikatnie zamknąłem drzwi, żeby go nie
obudzić i zacząłem się zastanawiać co mam zrobić. Przez prawie godzinę wiozłem
ze sobą obcego chłopaka, co znaczyło, że nie odebrałem Jongina.
Wyciągnąłem telefon, aby skontaktować się z
mamą. Odblokowałem urządzenie, a w rogu ekranu zauważyłem czerwoną strzałkę z
numerem siedem. Domyśliłem się, że wszystkie nieodebrane połączenia są od mamy.
To nie tak, że codziennie wydzwaniała do
mnie, w każdym razie nacisnąłem na zieloną słuchawkę, żeby oddzwonić.
- Sehun, do cholery jasnej, możesz mi
powiedzieć, dlaczego nie odebrałeś Kai'a? Po za tym gdzie ty trzymasz ten
telefon, że go w ogóle nie słyszysz?!
- Zaszły pewne komplikacje, gdzie on jest?
Pojadę po niego, tylko się tak nie denerwuj.
- Jest w domu, ojciec przejeżdżał koło szkoły
i go zabrał. Chciałam do ciebie zadzwonić, żebyś już po niego nie jechał,
gdziekolwiek byłeś, ale oczywiście telefon wyciszony?
- Przepraszam, ale musisz mnie zrozumieć, że
praca w biurze wymaga wyciszenie komórki, tym bardziej przy rozmowie z szefem, miałem
dzisiaj zły dzień, wiec skoro Jongin jest w domu, to nie rozumiem po co się
kłócić. Ja kończę, muszę jeszcze coś
załatwić. - Rozłączyłem się. Nie chciałem słuchać jej wywodów, tak jak już
powiedziałem, jestem dorosły i nie musi mnie ciągle umoralniać.
Odjechałem z zamiarem podjechania do własnego
domu. Nie miałem pojęcia, co zrobić z nastolatkiem z tyłu. Był wiele kilometrów
od miejsca z którego go zabrałem. Po piętnastu minutach byłem pod blokiem
mojego mieszkania.
Szturchnąłem blondyna, aby się obudził i
powiedział mi gdzie mieszka, czy cokolwiek, bo w byłem całkowicie zdezorientowany.
Nie obudził się od razu, dopiero po jakimś
czasie. Widać było, że nie do końca wiedział co się działo. Zmarszczył uroczo
nosek, i trochę mniej uroczo zapytał:
- Gdzie ja kurwa jestem?
- W moim aucie.
- A ty kim jesteś
- Sehun.
- Aha.
Przez chwilę między nami panowała całkowita
cisza, nie licząc głośnej muzyki z jego słuchawek.
- Może inaczej. Co ja tutaj robię?
- Władowałeś się do mojego auta i wywiozłem
cię do mojego domu.
- Nie. Wsiadłem do auta mojego przyjaciela.
- Może jednak coś ci się pomyliło.
- Kurwa, nie mogłeś mi czegoś powiedzieć?!
- Myślałem, że jesteś moim bratem, nie
patrzyłem, czy to faktycznie on czy nie i pojechałem!
-
Nie krzycz na mnie!
- To ty krzyczysz.
- Pierdol się. Które mieszkanie to twoje?
- Odwiozę cię do domu, czy
gdzie tam chcesz, ale nie wpuszczę obcego człowieka do domu, tym bardziej na
noc jeżeli o to ci chodzi.
- Hollywood, zawsze chciałem tam pojechać,
ale trochę mnie nie było stać, więc jak już pytasz gdzie, to...
- Na prawdę nie mam ochoty na żarty.
- W sumie to ja też, więc powtórzę się. Które
twoje?
Miałem dość, byłem zmęczony, a ten chłopak
sprawiał, że moje ciśnienie znacznie się podwyższało. Powstrzymując się przed
wybuchem nerwów, bez słów, poprowadziłem go do swojego mieszkania. Dla świętego
spokoju.
Weszliśmy do salonu, odłożyłem wszystkie
teczki z papierami i ruszyłem w stronę kuchni. Chciałem przekąsić coś
lekkostrawnego, wziąć prysznic i położyć się spać. Miałem gdzieś, co zrobi ten
chłopak.
Zrobiłem sobie i jemu kanapki, po czym razem
z gorącą herbatą przyniosłem wszystko do pokoju.
Chłopak właśnie rozsznurowywał swoje buciory,
kiedy ja uświadomiłem sobie, że nawet nie wiem jak się nazywa.
Położyłem wszytko na stół.
- Chcesz mi powiedzieć coś o sobie? Wiesz,
tak tylko pytam.
- Luhan.
- Tylko tyle?
- Jedyne, co wiem o tobie, to to, że masz na
imię Sehun, jest po równo.
- Okej tyle mi wystarczy.
- Chcesz mi dać ciuchy na zmianę?
Podszedłem do szafy wyciągając jakąś bluzkę i
bokserki. Podałem mu je, po czym usiadłem na fotelu, żeby zjeść kolację.
W tle z mojej wierzy leciały piosenki The
1975. Nie rozmawialiśmy. Ponownie spojrzałem na jego usta.
- Co ci się stało?
Przejechał językiem po ranie, która pękła pod
wpływem delikatnego uśmiechu.
- Kłótnia z chłopakiem. Byłym chłopakiem.
Właściwie nowym chłopakiem mojego byłego chłopaka. - Zrobiło mi się go szkoda,
kiedy zobaczyłem ból w jego oczach.
- Zresztą nie ważne. Jesteś gejem?
- Nie.
- W porządku. - Ściągnął koszulkę ukazując
swoją klatkę piersiową, płaski brzuch, wystające biodra. Był chudy, był
stanowczo za chudy.
Tak na prawdę nie byłem pewien czy nie jestem
homoseksualistą. Powiedziałem tak, bo tak mi się wydawało, ale czy tak było?
Nigdy nie miałem kobiety, którą darzyłbym jakimś szczególnym uczuciem, ale to
wydawało mi się być dobrą odpowiedzią.
Luhan założył moją koszulkę, która była na
niego zdecydowanie za duża, ale mnie to nie obchodziło. Przez chwilę
pomyślałem, że wolałbym, żeby został bez niej.
- W porządku. - uśmiechnął się do mnie.
Cokolwiek to znaczyło, poszedłem się myć.
Brudne ciuchy rzuciłem do koszyka po czym napuściłem do wanny gorącej wody.
Kąpiel sprawiła, że się odprężałem, ale nie tym razem. Luhan cały czas
zaprzątał moje myśli. Zastanawiało mnie czy jest pełnoletni. Przecież, on
wydaje się być taki delikatny. Nie potrafiłem zrozumieć, jak ktoś potrafił go
tak mocno skrzywdzić.
- Poszedłem do salonu tylko po to, żeby
powiedzieć Luhanowi, że łazienka jest wolna.
Zastałem go, przy zgaszonym świetle z
papierosem w dłoni. Podszedłem do niego i oparłem się o barierki. Dopiero po
chwili zauważyłem, że z jego oczu wylewają się pojedyncze łzy i był to
najsmutniejszy widok na jaki miałem
okazję patrzyć w ciągu ostatnich tygodni. Ból był wyraźny tylko w jego oczach, bo
mimika twarzy była niewzruszona, nie wyrażała niczego.
Nie wiedziałem co mógłbym powiedzieć. Przez
chwilę myślałem, czy powinienem go przytulić, ale to byłoby nie na miejscu.
Znałem go od paru godzin. Na dworze nikogo nie było, brukowe uliczki owiewała
pustka.
- Czym jest dla ciebie seks? - Pytanie
zawisło w powietrzu. Zdziwił mnie swoją bezpośredniością, ale nie zamierzałem
nie odpowiadać.
- Przyjemnością. - Pokiwał głową, ale nie
patrzył się na mnie. Swój wzrok kierował gdzieś przed siebie, dalej roniąc przy
tym łzy.
- Czyli mógłbyś spać z osobą, do której nie
czułbyś niczego więcej niż pożądanie?
- Tak.
Przez kolejne piętnaście minut ciszy, Luhan
wypalił dwa papierosy. Na zewnątrz robiło się chłodno, mimo że był już początek
czerwca.
Jakbyś czegoś potrzebował możesz mnie
obudzić. - wyszeptałem i odwróciłem się w stronę sypialni.
- Jasne.
Położyłem się na łóżku owijając ciepłą
pierzyną. Słyszałem jeszcze jak Luhan nalewa wody do wanny. W jakiś sposób mu
ufałem i wiedziałem, że niczego nie ukradnie. Nie był tym typem człowieka.
Zasnąłem.
☕
Moje całe ciało było rozpalone. Nie
wiedziałem co się dzieje.
Luhan.
Czułem nieśmiałe pocałunki na szyi,
obojczykach i twarzy. Były delikatne, kryły za sobą wiele uczuć. Wyciągnąłem
dłoń aby dotknąć policzka Luhana. Jedna z lampek nocnych była zapalona, chłopak
miał zeszklone oczy.
- Powiedziałeś, że jakbym czegoś chciał, mam
cię obudzić.
- Co się stało? - Zapytałem zdziwiony.
- Pieprz się ze mną Sehun. Proszę. -
Widziałem desperację i pragnienie w jego oczach. - Skoro potrafisz, kogoś rżnąć
bez uczuć, broszę zrób to. Chcę zobaczyć jak to jest, kiedy nie wkładasz w to
żadnych uczuć. Tylko przyjemność. Sehun proszę.
- Przepraszam.
- Nie skrzywdzisz mnie, przysięgam.
Nabrałem powietrza w płuca, chcąc zaprzeczyć.
- Proszę. - zapłakał głośno.
Nie chciałem, go takiego widzieć, już
wolałem, kiedy jedyną emocją na jego twarzy była pogarda. Zbliżyłem się do
niego scałowując z niego łzy, chciałem sprawić mu przyjemność, o jaką prosił.
Żeby jedyne co poczuł to podniecenie i gorąco.
Przewróciłem go na plecy, tak abym mógł nad
nim zawisnąć. Moje usta poznawały jego ciało, ręce gładziły ramiona i twarz, co
jakiś czas ścierając łzy. Słyszałem jak jego oddech stawał się płytki, a serce
zaczęło bić mocniej i szybciej. Nie przerywałem pieszczot. Jego dłonie
zacisnęły się na moich włosach, nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie,
chciałem czuć każdą jego reakcję, chciałem mieć pewność, że oddaje się chwili.
- Staraj się o nim nie myśleć.
- Nie chcę, ale to trudne - wydyszał.
Pocałowałem
go mocno, aby miał świadomość, że tu jestem, nasze języki splatały się w
namiętności.
- Staraj się nie zamykać oczu. Staraj się
zwracać uwagę na mnie. Staraj się czuć każdy dotyk, który ci daję. Zapomnij o
uczuciach, daj się ponieść rozkoszy.
Przytaknął.
Zjechałem pocałunkami na podbrzusze, bawiąc
się jego gumką od bokserek, po chwili się ich pozbywając. Muskałem jego
wewnętrzną stronę ud, kiedy on zostawiał mocne, czerwone ślady po paznokciach
na moich plecach.
Słyszałem jego ciche prośby o więcej,
chciałem żeby czuł się jak najlepiej, mimo że zadawałem sobie sprawę z tego, że
nie był to jego pierwszy raz, tak go właśnie traktowałem.
Nie chciałem, żeby go bolało. Sięgnąłem po
oliwkę, rozlewając ją przy jego wejściu i delikatnie włożyłem pierwszy palec.
Krzyknął dość głośno. Chciałem dać mu czas, aby się przyzwyczaił, po chwili
zacząłem nim delikatnie poruszać. Nie przerywając pocałunków na jego szyi,
dołożyłem kolejne dwa. Widziałem jak bardzo chciał bliskości
- Sehun, ja na prawdę jestem już gotowy.
Jego twarz cała była zarumieniona, a na czole
pojawiły się kropelki potu. Przez jego oczy przemawiała przyjemność. Byłem z
siebie cholernie dumny, że chociaż na tą chwilę sprawiłem, że przestał myśleć o
tym dupku.
Odszukałem jego dłoni i złączyłem ją w mocnym
uścisku ze swoją własną.
Wszedłem w niego szybko, a z jego ust uleciał
zduszony jęk. Odchylił głowę do tyłu, po czym podniósł biodra na znak, żebym
kontynuował. Całowaliśmy się wymieniając się szybkimi oddechami.
Wiedziałem, że jest mu dobrze, lecz nie tylko
on czerpał z tego satysfakcję.
Oparłem swoje czoło o jego i zacząłem w niego
pchać o wiele intensywniej i mocniej, na co odpowiadał mi głośnymi jękami. Cały
pokój przesiąknięty był erotyzmem, było duszno, a mi kręciło się w głowie.
Chłopak wygiął się w łuk, krzycząc głośno
dając upust wszystkiemu co się wewnątrz niego kłębiło.
Szczytowałem chwilę po nim, a zaraz po tym, mało
subtelnie na niego opadłem.
Czułem jego usta w zagięciu swojej szyi. Nie
obchodziło mnie, że jest cholernie niewygodnie. Zasnąłem obejmując go w
szczelnym uścisku.
Nie myślałem o tym co będzie później.
Pozbyłem się każdej myśli, która nie zawierała w sobie Luhana.
***
Obudziłem się dość wcześnie, ale nie miałem
zamiaru wstawać, dopóki Luhan się nie obudził. Miałem gdzieś firmę. Raz w życiu
mogłem pozwolić sobie na chwilę relaksu.
Chłopak powoli wyplątał się z mojego uścisku.
Zdezorientowany spojrzał na siebie i z powrotem opadł na poduszki.
- Czyli to mi się nie przyśniło?
- Nie.
- Mogę iść się umyć?
- Nie musisz się pytać.
Jak mam być szczery, troszkę inaczej to sobie
wyobrażałem. Myślałem, że po naszej wspólnej nocy stanie mniej szorstki, ale
chyba się przeliczyłem.
- Luhan? - Mruknął coś cicho w odwiedzi. -
Pomogłem ci chociaż trochę?
- Chciałem seksu bez uczuć. - Odszedł.
Całkowicie mnie zmroziło. Nie rozumiałem o co
chodziło temu szczeniakowi. Dałem z siebie na prawdę dużo, żeby czuł podniebną
rozkosz.
Wszedł do salonu ubrany w swoje ciuchy.
Wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę. W samotności wyszedł na
balkon a ja obserwowałem, jak przez otwarte drzwi do mojego domu wlatuje dym.
Podszedłem
do niego i zapytałem:
- Dlaczego twój związek się zakończył?
- Xiumin... Powiedział, że seks ze mną był
beznadziejny. - Zamurowało mnie. - Też tak uważasz?
- Nie.
Cisza.
- Dlaczego chciałeś seksu bez uczuć?
- Żeby wychodząc z tego domu, nie żałować, że
nigdy więcej cię nie zobaczę.
- Nikt nie powiedział, że to musi być ostatni
raz kiedy mnie widzisz.
- Ja tak powiedziałem. - Patrzyłem na niego z
otwartą buzią.
- Dlaczego? - poczułem się zraniony? Chciałem
się nim zaopiekować.
- Bo jedyne czego chciałem, to zobaczyć jak
to jest wykorzystać kogoś bez poczucia winy, chciałem zobaczyć czy poczułbym
tyle satysfakcji, co Xiumin, ale ja jestem inny i czuję się jak gówno, bo się
po prostu zabawiłem.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytałem
zrezygnowany.
- Nie. Wszystko było idealne.
- Więc dlaczego?
- Bo Xiumin jest chujem, ja jestem jeszcze
większym chujem, a ty jesteś zbyt dobry, to się nie klei.
- To wszystko jest pojebane.
- Zgadzam się. Przepraszam.
- Luhan... - położyłem dłoń na jego policzku.
- Nie Sehun, nie mogę.
Wyszedł. Wcale nie sprawiłem, że poczuł się
lepiej.
Nie wiem, czy z mojego powodu nie poczuł się
jeszcze gorzej.
Ta noc wiele zmieniła w moim życiu.
☕
Po paru latach założyłem rodzinę, która jest
dla mnie najważniejsza. Mimo wszystko...
Nigdy nie będę potrafił przyznać, że jestem
wierny swojej żonie, ponieważ zdradzałem ją każdego wieczoru z każdym zapalonym
papierosem, budzącym wspomnienia o Luhanie.
Nigdy nie będę potrafił powiedzieć, że
poczułem przy kimś coś silniejszego niż to, co poczułem przy Luhanie.
Nigdy nie będę potrafił powiedzieć, że
zakochałem się w Luhanie, ale cokolwiek to było, nigdy też nie będę mógł
przyznać, że kiedy miałbym okazję przeżyć to jeszcze raz, nie
skorzystałbym.
END
W każdym razie, wooow, gratulacje dla wszystkich, którzy przez to przebrnęli i przeczytali do końca, bo mam wrażenie, że to najgorszy ficzek jaki do tej pory wyszedł z pod moich rąk, serio xDD To jest tam mało ambitne, że aż mnie boli, ale ogarnęłam to dopiero jak skończyłam pisać... ogólnie mam wrażenie jakby to było takie mało płynne? Nie wiem. Nie wiem, co, ale coś z tym ficzkeim jest nie tak.
Nie sprawdzałam tego jeszcze tak dokładnie, ale w najbliższym czasie na pewno to zrobię.
Nie sprawdzałam tego jeszcze tak dokładnie, ale w najbliższym czasie na pewno to zrobię.
Zapraszam do komentowania, może od was się dowiem, co :))