21 lutego 2015

One Night

 Pod tym "☕" są ukryte soundtracki, i wydaje mi się, że z nimi będzie się lepiej czytać :)  



  

 
Siedziałem w aucie pod szkołą artystyczną, czekając na mojego młodszego brata Jongina. Chłopak cały tydzień chodził naburmuszony, obrażając się na cały świat tylko dlatego, że nasza mama w końcu wzięła się za tego debila i podjęła wszelkich starań, aby zaczął się uczyć.
Kai był w drugiej klasie liceum i powinien się opamiętać, bo samymi imprezami niestety się nie żyje.
Oczywiście nie obeszło się bez fali protestów, bo jak? Kim Jongina miało nie być na domówce przyjaciela? Bzdura. Był nieugięty, ale była dla niego jedna rzecz ważniejsza niż imprezowanie, "przyjaciele" i wszystko inne. Taniec. Mama postawiła mu proste ultimatum, albo poprawi swoje oceny i przestanie olewać szkołę, albo nie będzie opłacać mu zajęć tanecznych.
Od tamtej pory wyniki Kai'a szły w górę, a ja zostałem zmuszony zostać jego osobistym szoferem, aby mama miała pewność, że po treningach nie zachce mu się odwiedzić jakiegoś klubu. Męczyło mnie to ciągłe odstawianie go do domu, ale powiedzmy, że mogłem się poświęcić, dla dobra tego dzieciaka.
Drzwi energicznie się otworzyły, po czym chłopak bez powodu nimi trzasnął. - Spokojnie Sehun, hormony mu buzują, co za denerwujące stworzenie. - Nawet na niego nie patrząc ruszyłem w stronę naszego domu.
W aucie panowała cisza i mimo coraz dłuższych dni na dworze już się ściemniało. Trochę się zdziwiłem, że mój brat ani razu się nie odezwał, chociażby po to, aby ponarzekać na cały świat, a co dziwniejsze, do moich uszu dochodziły mocne dźwięki ciężkiego metalu, co kompletnie nie pasowało do Jongina. W każdym razie i to postanowiłem zignorować.
Kiedy pojechaliśmy pod dom, chciałem żeby wysiadł, w końcu to, że on tu mieszkał, nie znaczy, że ja też. Miałem dwadzieścia jeden lat, co chyba upoważniało mnie od wyrwania się z rodzinnego gniazdka i samodzielnego życia.
- Wyłaź młody. - Jasne, mogę sobie mówić, zostałem kompletnie olany, bo przecież dalej trzymał te swoje kabelki w uszach.
- Wyszedłem, po czym otworzyłem mu drzwi i prawie zadławiłem się śliną, bo z tego co pamiętałem, Kai zawsze nosił jakieś adidasy lub coś do tego podobne, ale na pewno nie glany.
Chłopak miał kaptur, ale i tak zauważyłem, że jest o wiele drobniejszy niż Kai. Zrobiło mi się całkowicie gorąco, bo osoba, którą przywiozłem pod dom na pewno nie była Jonginem.
Wypuściłem powietrze z płuc, kiedy zauważyłem twarz chłopaka z przymkniętymi oczami. Był piękny, miał rozburzone włosy, mocno rozjaśnione w odcieniu szarości. Pełne drobne usta, na których w prawym kąciku widać było ślad zaschniętej krwi.
Delikatnie zamknąłem drzwi, żeby go nie obudzić i zacząłem się zastanawiać co mam zrobić. Przez prawie godzinę wiozłem ze sobą obcego chłopaka, co znaczyło, że nie odebrałem Jongina.
Wyciągnąłem telefon, aby skontaktować się z mamą. Odblokowałem urządzenie, a w rogu ekranu zauważyłem czerwoną strzałkę z numerem siedem. Domyśliłem się, że wszystkie nieodebrane połączenia są od mamy.
To nie tak, że codziennie wydzwaniała do mnie, w każdym razie nacisnąłem na zieloną słuchawkę, żeby oddzwonić.
- Sehun, do cholery jasnej, możesz mi powiedzieć, dlaczego nie odebrałeś Kai'a? Po za tym gdzie ty trzymasz ten telefon, że go w ogóle nie słyszysz?!
- Zaszły pewne komplikacje, gdzie on jest? Pojadę po niego, tylko się tak nie denerwuj.
- Jest w domu, ojciec przejeżdżał koło szkoły i go zabrał. Chciałam do ciebie zadzwonić, żebyś już po niego nie jechał, gdziekolwiek byłeś, ale oczywiście telefon wyciszony?
- Przepraszam, ale musisz mnie zrozumieć, że praca w biurze wymaga wyciszenie komórki, tym bardziej przy rozmowie z szefem, miałem dzisiaj zły dzień, wiec skoro Jongin jest w domu, to nie rozumiem po co się kłócić. Ja kończę, muszę jeszcze coś załatwić. - Rozłączyłem się. Nie chciałem słuchać jej wywodów, tak jak już powiedziałem, jestem dorosły i nie musi mnie ciągle umoralniać.
Odjechałem z zamiarem podjechania do własnego domu. Nie miałem pojęcia, co zrobić z nastolatkiem z tyłu. Był wiele kilometrów od miejsca z którego go zabrałem. Po piętnastu minutach byłem pod blokiem mojego mieszkania.
Szturchnąłem blondyna, aby się obudził i powiedział mi gdzie mieszka, czy cokolwiek, bo w  byłem całkowicie zdezorientowany.
Nie obudził się od razu, dopiero po jakimś czasie. Widać było, że nie do końca wiedział co się działo. Zmarszczył uroczo nosek, i trochę mniej uroczo zapytał:
- Gdzie ja kurwa jestem?
- W moim aucie.
- A ty kim jesteś
- Sehun.
- Aha.
Przez chwilę między nami panowała całkowita cisza, nie licząc głośnej muzyki z jego słuchawek.
- Może inaczej. Co ja tutaj robię?
- Władowałeś się do mojego auta i wywiozłem cię do mojego domu.
- Nie. Wsiadłem do auta mojego przyjaciela.
- Może jednak coś ci się pomyliło.
- Kurwa, nie mogłeś mi czegoś powiedzieć?!
- Myślałem, że jesteś moim bratem, nie patrzyłem, czy to faktycznie on czy nie i pojechałem!
- Nie krzycz na mnie!
- To ty krzyczysz.
- Pierdol się. Które mieszkanie to twoje?
- Odwiozę cię do domu, czy gdzie tam chcesz, ale nie wpuszczę obcego człowieka do domu, tym bardziej na noc jeżeli o to ci chodzi.
- Hollywood, zawsze chciałem tam pojechać, ale trochę mnie nie było stać, więc jak już pytasz gdzie, to...
- Na prawdę nie mam ochoty na żarty.
- W sumie to ja też, więc powtórzę się. Które twoje?
Miałem dość, byłem zmęczony, a ten chłopak sprawiał, że moje ciśnienie znacznie się podwyższało. Powstrzymując się przed wybuchem nerwów, bez słów, poprowadziłem go do swojego mieszkania. Dla świętego spokoju.
Weszliśmy do salonu, odłożyłem wszystkie teczki z papierami i ruszyłem w stronę kuchni. Chciałem przekąsić coś lekkostrawnego, wziąć prysznic i położyć się spać. Miałem gdzieś, co zrobi ten chłopak.
Zrobiłem sobie i jemu kanapki, po czym razem z gorącą herbatą przyniosłem wszystko do pokoju.
Chłopak właśnie rozsznurowywał swoje buciory, kiedy ja uświadomiłem sobie, że nawet nie wiem jak się nazywa.
Położyłem wszytko na stół.
- Chcesz mi powiedzieć coś o sobie? Wiesz, tak tylko pytam.
- Luhan.
- Tylko tyle?
- Jedyne, co wiem o tobie, to to, że masz na imię Sehun, jest po równo.
- Okej tyle mi wystarczy.
- Chcesz mi dać ciuchy na zmianę?
Podszedłem do szafy wyciągając jakąś bluzkę i bokserki. Podałem mu je, po czym usiadłem na fotelu, żeby zjeść kolację.
W tle z mojej wierzy leciały piosenki The 1975. Nie rozmawialiśmy. Ponownie spojrzałem na jego usta.
- Co ci się stało?
Przejechał językiem po ranie, która pękła pod wpływem delikatnego uśmiechu.
- Kłótnia z chłopakiem. Byłym chłopakiem. Właściwie nowym chłopakiem mojego byłego chłopaka. - Zrobiło mi się go szkoda, kiedy zobaczyłem ból w jego oczach.
- Zresztą nie ważne. Jesteś gejem?
- Nie.
- W porządku. - Ściągnął koszulkę ukazując swoją klatkę piersiową, płaski brzuch, wystające biodra. Był chudy, był stanowczo za chudy.
Tak na prawdę nie byłem pewien czy nie jestem homoseksualistą. Powiedziałem tak, bo tak mi się wydawało, ale czy tak było? Nigdy nie miałem kobiety, którą darzyłbym jakimś szczególnym uczuciem, ale to wydawało mi się być dobrą odpowiedzią.
Luhan założył moją koszulkę, która była na niego zdecydowanie za duża, ale mnie to nie obchodziło. Przez chwilę pomyślałem, że wolałbym, żeby został bez niej.
- W porządku. - uśmiechnął się do mnie.
Cokolwiek to znaczyło, poszedłem się myć. Brudne ciuchy rzuciłem do koszyka po czym napuściłem do wanny gorącej wody. Kąpiel sprawiła, że się odprężałem, ale nie tym razem. Luhan cały czas zaprzątał moje myśli. Zastanawiało mnie czy jest pełnoletni. Przecież, on wydaje się być taki delikatny. Nie potrafiłem zrozumieć, jak ktoś potrafił go tak mocno skrzywdzić.
- Poszedłem do salonu tylko po to, żeby powiedzieć Luhanowi, że łazienka jest wolna.
Zastałem go, przy zgaszonym świetle z papierosem w dłoni. Podszedłem do niego i oparłem się o barierki. Dopiero po chwili zauważyłem, że z jego oczu wylewają się pojedyncze łzy i był to najsmutniejszy widok  na jaki miałem okazję patrzyć w ciągu ostatnich tygodni. Ból był wyraźny tylko w jego oczach, bo mimika twarzy była niewzruszona, nie wyrażała niczego.
Nie wiedziałem co mógłbym powiedzieć. Przez chwilę myślałem, czy powinienem go przytulić, ale to byłoby nie na miejscu. Znałem go od paru godzin. Na dworze nikogo nie było, brukowe uliczki owiewała pustka.
- Czym jest dla ciebie seks? - Pytanie zawisło w powietrzu. Zdziwił mnie swoją bezpośredniością, ale nie zamierzałem nie odpowiadać.
- Przyjemnością. - Pokiwał głową, ale nie patrzył się na mnie. Swój wzrok kierował gdzieś przed siebie, dalej roniąc przy tym łzy.
- Czyli mógłbyś spać z osobą, do której nie czułbyś niczego więcej niż pożądanie?
- Tak.
Przez kolejne piętnaście minut ciszy, Luhan wypalił dwa papierosy. Na zewnątrz robiło się chłodno, mimo że był już początek czerwca.
Jakbyś czegoś potrzebował możesz mnie obudzić. - wyszeptałem i odwróciłem się w stronę sypialni.
- Jasne.
Położyłem się na łóżku owijając ciepłą pierzyną. Słyszałem jeszcze jak Luhan nalewa wody do wanny. W jakiś sposób mu ufałem i wiedziałem, że niczego nie ukradnie. Nie był tym typem człowieka.
Zasnąłem.
 

Moje całe ciało było rozpalone. Nie wiedziałem co się dzieje.
Luhan.
Czułem nieśmiałe pocałunki na szyi, obojczykach i twarzy. Były delikatne, kryły za sobą wiele uczuć. Wyciągnąłem dłoń aby dotknąć policzka Luhana. Jedna z lampek nocnych była zapalona, chłopak miał zeszklone oczy.
- Powiedziałeś, że jakbym czegoś chciał, mam cię obudzić.
- Co się stało? - Zapytałem zdziwiony.
- Pieprz się ze mną Sehun. Proszę. - Widziałem desperację i pragnienie w jego oczach. - Skoro potrafisz, kogoś rżnąć bez uczuć, broszę zrób to. Chcę zobaczyć jak to jest, kiedy nie wkładasz w to żadnych uczuć. Tylko przyjemność. Sehun proszę.
- Przepraszam.
- Nie skrzywdzisz mnie, przysięgam.
 Nabrałem powietrza w płuca, chcąc zaprzeczyć.
- Proszę. - zapłakał głośno.
Nie chciałem, go takiego widzieć, już wolałem, kiedy jedyną emocją na jego twarzy była pogarda. Zbliżyłem się do niego scałowując z niego łzy, chciałem sprawić mu przyjemność, o jaką prosił. Żeby jedyne co poczuł to podniecenie i gorąco.
Przewróciłem go na plecy, tak abym mógł nad nim zawisnąć. Moje usta poznawały jego ciało, ręce gładziły ramiona i twarz, co jakiś czas ścierając łzy. Słyszałem jak jego oddech stawał się płytki, a serce zaczęło bić mocniej i szybciej. Nie przerywałem pieszczot. Jego dłonie zacisnęły się na moich włosach, nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, chciałem czuć każdą jego reakcję, chciałem mieć pewność, że oddaje się chwili.
- Staraj się o nim nie myśleć.
- Nie chcę, ale to trudne - wydyszał.
Pocałowałem go mocno, aby miał świadomość, że tu jestem, nasze języki splatały się w namiętności.
- Staraj się nie zamykać oczu. Staraj się zwracać uwagę na mnie. Staraj się czuć każdy dotyk, który ci daję. Zapomnij o uczuciach, daj się ponieść rozkoszy.
Przytaknął.
Zjechałem pocałunkami na podbrzusze, bawiąc się jego gumką od bokserek, po chwili się ich pozbywając. Muskałem jego wewnętrzną stronę ud, kiedy on zostawiał mocne, czerwone ślady po paznokciach na moich plecach.
Słyszałem jego ciche prośby o więcej, chciałem żeby czuł się jak najlepiej, mimo że zadawałem sobie sprawę z tego, że nie był to jego pierwszy raz, tak go właśnie traktowałem.
Nie chciałem, żeby go bolało. Sięgnąłem po oliwkę, rozlewając ją przy jego wejściu i delikatnie włożyłem pierwszy palec. Krzyknął dość głośno. Chciałem dać mu czas, aby się przyzwyczaił, po chwili zacząłem nim delikatnie poruszać. Nie przerywając pocałunków na jego szyi, dołożyłem kolejne dwa. Widziałem jak bardzo chciał bliskości
- Sehun, ja na prawdę jestem już gotowy.
Jego twarz cała była zarumieniona, a na czole pojawiły się kropelki potu. Przez jego oczy przemawiała przyjemność. Byłem z siebie cholernie dumny, że chociaż na tą chwilę sprawiłem, że przestał myśleć o tym dupku.
Odszukałem jego dłoni i złączyłem ją w mocnym uścisku ze swoją własną.
Wszedłem w niego szybko, a z jego ust uleciał zduszony jęk. Odchylił głowę do tyłu, po czym podniósł biodra na znak, żebym kontynuował. Całowaliśmy się wymieniając się szybkimi oddechami.
Wiedziałem, że jest mu dobrze, lecz nie tylko on czerpał z tego satysfakcję.
Oparłem swoje czoło o jego i zacząłem w niego pchać o wiele intensywniej i mocniej, na co odpowiadał mi głośnymi jękami. Cały pokój przesiąknięty był erotyzmem, było duszno, a mi kręciło się w głowie.
Chłopak wygiął się w łuk, krzycząc głośno dając upust wszystkiemu co się wewnątrz niego kłębiło.
Szczytowałem chwilę po nim, a zaraz po tym, mało subtelnie na niego opadłem.
Czułem jego usta w zagięciu swojej szyi. Nie obchodziło mnie, że jest cholernie niewygodnie. Zasnąłem obejmując go w szczelnym uścisku.
Nie myślałem o tym co będzie później. Pozbyłem się każdej myśli, która nie zawierała w sobie Luhana.

***

Obudziłem się dość wcześnie, ale nie miałem zamiaru wstawać, dopóki Luhan się nie obudził. Miałem gdzieś firmę. Raz w życiu mogłem pozwolić sobie na chwilę relaksu.
Chłopak powoli wyplątał się z mojego uścisku. Zdezorientowany spojrzał na siebie i z powrotem opadł na poduszki.
- Czyli to mi się nie przyśniło?
- Nie.
- Mogę iść się umyć?
- Nie musisz się pytać.
Jak mam być szczery, troszkę inaczej to sobie wyobrażałem. Myślałem, że po naszej wspólnej nocy stanie mniej szorstki, ale chyba się przeliczyłem.
- Luhan? - Mruknął coś cicho w odwiedzi. - Pomogłem ci chociaż trochę?
- Chciałem seksu bez uczuć. - Odszedł.
Całkowicie mnie zmroziło. Nie rozumiałem o co chodziło temu szczeniakowi. Dałem z siebie na prawdę dużo, żeby czuł podniebną rozkosz.
Wszedł do salonu ubrany w swoje ciuchy. Wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę. W samotności wyszedł na balkon a ja obserwowałem, jak przez otwarte drzwi do mojego domu wlatuje dym.
Podszedłem do niego i zapytałem:
- Dlaczego twój związek się zakończył?
- Xiumin... Powiedział, że seks ze mną był beznadziejny. - Zamurowało mnie. - Też tak uważasz?
- Nie.
Cisza.
- Dlaczego chciałeś seksu bez uczuć?
- Żeby wychodząc z tego domu, nie żałować, że nigdy więcej cię nie zobaczę.
- Nikt nie powiedział, że to musi być ostatni raz kiedy mnie widzisz.
- Ja tak powiedziałem. - Patrzyłem na niego z otwartą buzią.
- Dlaczego? - poczułem się zraniony? Chciałem się nim zaopiekować.
- Bo jedyne czego chciałem, to zobaczyć jak to jest wykorzystać kogoś bez poczucia winy, chciałem zobaczyć czy poczułbym tyle satysfakcji, co Xiumin, ale ja jestem inny i czuję się jak gówno, bo się po prostu zabawiłem.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytałem zrezygnowany.
- Nie. Wszystko było idealne.
- Więc dlaczego?
- Bo Xiumin jest chujem, ja jestem jeszcze większym chujem, a ty jesteś zbyt dobry, to się nie klei.
- To wszystko jest pojebane.
- Zgadzam się. Przepraszam.
- Luhan... - położyłem dłoń na jego policzku.
- Nie Sehun, nie mogę.
Wyszedł. Wcale nie sprawiłem, że poczuł się lepiej.
Nie wiem, czy z mojego powodu nie poczuł się jeszcze gorzej.
Ta noc wiele zmieniła w moim życiu.

Po paru latach założyłem rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza. Mimo wszystko...
Nigdy nie będę potrafił przyznać, że jestem wierny swojej żonie, ponieważ zdradzałem ją każdego wieczoru z każdym zapalonym papierosem, budzącym wspomnienia o Luhanie.
Nigdy nie będę potrafił powiedzieć, że poczułem przy kimś coś silniejszego niż to, co poczułem przy Luhanie.
Nigdy nie będę potrafił powiedzieć, że zakochałem się w Luhanie, ale cokolwiek to było, nigdy też nie będę mógł przyznać, że kiedy miałbym okazję przeżyć to jeszcze raz, nie skorzystałbym.   



END







W każdym razie, wooow, gratulacje dla wszystkich, którzy przez to przebrnęli i przeczytali do końca, bo mam wrażenie, że to najgorszy ficzek jaki do tej pory wyszedł z pod moich rąk, serio xDD To jest tam mało ambitne, że aż mnie boli, ale ogarnęłam to dopiero jak skończyłam pisać... ogólnie mam wrażenie jakby to było takie mało płynne? Nie wiem. Nie wiem, co, ale coś z tym ficzkeim jest nie tak. 
Nie sprawdzałam tego jeszcze tak dokładnie, ale w najbliższym czasie na pewno to zrobię.
Zapraszam do komentowania, może od was się dowiem, co :))